Podczas pierwszej sesji świetnie spisał się Anglik, ale Robertson dotrzymywał mu kroku. Kiedy się zakończyła, wynik brzmiał 5:4 na korzyść Trumpa. Podczas wieczornej części spotkania pałeczkę przejąć usiłował obrońca tytułu wywalczonego przed rokiem, ale jego przeciwnik nie poddawał się do końca. Pomimo zepsucia dwóch łatwych bil i tym samym oddania ważnego frejma, potem już tylko dominował. Nieopisana była ulga wypisana na jego obliczu, kiedy w kieszeni znalazła się decydująca o jego tryumfie bila. Nie zdołał całkowicie wyczyścić stołu z różnokolorowych kul, ale przecież pokonał dużo bardziej doświadczonego od siebie rywala, ba, obrońcę tytułu!
Dogrywka miała miejsce na pomeczowej konferencji prasowej. Pokonany Australijczyk stwierdził, że młodszemu od siebie rywalowi nie daje większych szans na zwycięstwo w światowym czempionacie. Sam zainteresowany odrzekł, że nie startowałby w Crucible, gdyby nie czuł, że może odnieść wielki sukces, którym byłoby zdobycie mistrzowskiego tytułu. To przykre, ale Robertson tym samym mógł dać nam do zrozumienia, że nie potrafi przegrywać. Szkoda.
Źródła i inspiracje:
Informacja własna
http://www.eurosport.pl/snooker/mistrzostwa-swiata/2010-2011/robertson-judd-nie-wygra_sto2753128/story.shtml
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz