środa, 21 września 2011

Powtórka z odsieczy

W 1683 roku Jan III Sobieski pokazał Turkom pod Wiedniem miejsce w szeregu. 328 lat później we wiedeńskiej hali Stadthalle polscy siatkarze w czterech setach pokonali w meczu o brązowy medal faworyzowanych do zwycięstwa w całym turnieju Rosjan.

A MIAŁO BYĆ TAK ŹLE
Przed europejskim czempionatem nastroje w polskiej reprezentacji nie były zbyt ciekawe. Wyniki sparingów optymizmem nie napawały (w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera w trzech spotkaniach Polacy ugrali zaledwie seta!), a zewsząd płynęły gorzkie słowa krytyki pod ich adresem. Dodatkowo kontuzji wyleczyć nie zdążył Zbigniew Bartman, przez co do Czech i Austrii lecieliśmy z dwoma niepewnymi atakującymi - Jakubem Jaroszem i MVP poprzednich Mistrzostw Europy, Piotrem  Gruszką.

DROGA DO MEDALU
Polacy w grupie mierzyli się z jej faworytami - Bułgarami, Niemcami, którzy pod wodzą Raula Lozano poczynili niebywałe postępy oraz nieobliczalnymi Słowakami. Najkorzystniej było zająć w niej pierwsze lub trzecie miejsce, które chroniło przed konfrontacją z Rosją w ćwierćfinale. Nasi reprezentanci skorzystali z drugiej opcji i zagrali niesamowity mecz barażowy z Czechami. Zwyciężyli i w ćwierćfinale nie napotkali praktycznie oporu ze strony Słowaków, pokonując ich w trzech setach. W strefie medalowej trafili na Włochów. Podczas tego meczu polskich siatkarzy nie było praktycznie na boisku. Zostali przez zawodników z Półwyspu Apenińskiego praktycznie zmiażdżeni. Kilka godzin później po niesamowitym meczu Serbowie wniwecz obrócili marzenia Rosjan o złocie. I to właśnie z sąsiadami ze wschodu zagraliśmy o brąz.
 
A BRĄZ LŚNI JAK ZŁOTO
Biorąc pod uwagę dyspozycję Rosjan w ciągu kilku ostatnich miesięcy, sukcesem było ugranie chociażby seta. Mają oni jednak to do siebie, że jeżeli przegrywają półfinał, to brązowy medal traci dla nich zupełnie wartość. Walczą, ale nie z taką zaciętością, jak zwykle. Polacy mogli upatrywać w tym swoją szansę.
 
KUBIAK SIĘ NIE POMYLIŁ
Są takie mecze, których nie są w stanie opisać żadne słowa. Są takie emocje, które pochłaniają bez reszty. I są takie zwycięstwa, których po prostu się nie zapomina.
- Możemy wygrać z każdym. W tej chwili nie widzę drużyny, której moglibyśmy się bać. Przy naszej dobrej grze, jeśli będzie nam wychodzić zagrywka, to i z Rosją sobie poradzimy - powiedział Michał Kubiak po zwycięstwie Polaków nad Czechami. Wtedy można się było z jego słów podśmiewać, jednak w ostatecznym rozrachunku okazało się, że siatkarz Jastrzębskiego Węgla nieźle zna się na dyscyplinie, którą uprawia. I dodatkowo zna swoje możliwości.

SERCE - SERBIA, ROZUM - WŁOCHY
Przed i w trakcie finału wszystkie polskie serca biły dla Serbii. Bo to bałkańscy siatkarze podłamali Rosjan, ułatwiając nam tym samym drogę do brązu. Jednak mimo wszystko mocniejsi wydawali się Włosi - byli bezkonkurencyjni w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera i dobrze zaprezentowali się w Lidze Światowej, awansując do Final Eight. Po raz kolejny okazało się, że "sparingi guzik ci powiedzą". Serbowie zwyciężyli w czterech setach, a ich bohaterem został Milos Terzić, który na końcu dwóch ostatnich partii wchodził zadaniowo na zagrywkę, za każdym razem posyłając asa serwisowego.