wtorek, 10 stycznia 2012

O potędze Skry

   PGE Skra Bełchatów to zdecydowanie budzący najwięcej skrajnych emocji i przez to jeden z najbardziej kontrowersyjnych klubów rodzimej siatkarskiej ekstraklasy. Pod adresem siedmiokrotnych mistrzów Polski wiele razy padały zarzuty dotyczące rzekomego "kupowania" sukcesów. Lecz historia sportów drużynowych wielokrotnie pokazała, że medali, mistrzostw i pucharów nie kupi się za pieniądze i nazwiska, których i tak w szeregach bełchatowian nie brakuje. Jednak to kilka innych czynników zadecydowało, że zawodnicy w żółto-czarnych strojach pozostają na polskich parkietach niepokonani.
   O potędze Skry świadczą przede wszystkim zgranie i trzon zespołu, który od lat pozostaje niezmieniony. I nie chodzi tu o nagromadzenie reprezentantów Polski, którzy ów trzon stanowią (zresztą, prawdziwość tego faktu dosadnie potwierdził w swoim artykule mój dobry kolega i wzór do naśladowania, Krzysztof Sędzicki). Przez te wszystkie lata, podczas których przeprowadzano jedynie niewielkie zmiany w składzie, cała jego reszta zamieniła się w siatkarską rodzinę, doskonale się rozumiejącą. I pomimo, że rywale przed i w trakcie każdego sezonu coraz bardziej zbroją się, wydając duże sumy pieniędzy na najlepsze nazwiska światowej siatkówki, wciąż u kresu ligi oglądają plecy siatkarzy z Bełchatowa.
   Oskarżenia dotyczące posiadania za sobą jednego z najbogatszych sponsorów Polski i osiągania największych sukcesów jedynie ze względu na wysoki budżet, są zatem błaganiem o litość i objawem zniecierpliwienia związanej z niemającym się ku końcowi królowaniem Skry Bełchatów w PlusLidze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz